Zasłużone zwycięstwo Victorii. Lisy przegrywają na inaugurację ligi.

Zasłużone zwycięstwo Victorii. Lisy przegrywają na inaugurację ligi.

Spotkanie z Victorią Ostrzeszów zapowiadało się jako przysłowiowe starcie Dawida z Goliatem. Victoria jeszcze sezon temu występowała w IV lidze, spadła w wyniku reorganizacji. Ostrzeszowski klub dysponuje budżetem ponad czterokrotnie większym niż Tulisia. Ponadto - w swojej kadrze ma graczy, którzy doświadczenie zdobywali w wyższych ligach. Trudno zatem się dziwić, że nawet najwierniejsi kibice Lisów byli przygotowani na wysoką porażkę swojej drużyny. Pierwsza połowa przypominała w zasadzie trening strzelecki. Bardzo dobra postawa bramkarza Lisów sprawiła jednak, że do przerwy goście prowadzili zaledwie 0-1. Druga część spotkania rozpoczęła się od drugiej bramki dla Victorii, która ustawiła przebieg meczu. Ostatecznie goście wygrali zasłużenie 1-3.

Tulisia Tuliszków - Victoria Ostrzeszów
1-3
(0-1)

Skrobacz 20'
Stawiński 46'

Gorgolewski 77'-k.

Pastucha 84'

Skład Tulisii: Rafał Osajda - Szymon Kunicki, Zbigniew Raszewski (46' Mateusz Raszewski), Jarosław Gorgolewski, Artur Raszewski (68' Adam Pacholski), Damian Hryniuk, Krystian Kruczkowski (79' Miłosz Oblizajek), Szymon Matuszak (54' Stanisław Mikołajczyk), Tomasz Kunicki, Patryk Janicki (kpt), Kuba Cieślak.

Niewykorzystani rezerwowi: Dominik Górski, Waldemar Michalski, Maciej Laurenciak.

Spotkanie mogło rozpocząć się od niespodzianki. Już w pierwszej akcji meczu piłkę dostał Kuba Cieślak, który balansem ciała zwiódł obrońcę gości i wychodził sam na sam z bramkarzem. Defensor Victorii sfaulował jednak Naszego gracza i skończyło się na rzucie wolnym tuż przed polem karnym rywali. Strzał Tomasz Kunickiego obronił bramkarz rywali.

Identyczna sytuacja powtórzyła się chwilę później po przeciwnej stronie boiska. Strzał kapitana Victorii o centymetry minął Naszą bramkę.

Od tej pory przewaga gości zaczęła być przytłaczająca.

Już w 10. minucie powinno być 0-1. Po dograniu z narożnika pola karnego Maciej Stawiński znalazł się oko w oko z Rafałem Osajdą. Górą był jednak Nasz bramkarz, skończyło się na rzucie rożnym.

W kolejnej akcji skrzydłowy rywali spróbował centrostrzału, jednak Rafał Osajda wypchnął piłkę na rzut rożny. Dośrodkowanie również stworzyło zagrożenie. Strzał głową obronił golkiper Lisów, dobitkę zablokował Zbigniew Raszewski. Wciąż było 0-0.

W 20. minucie przegrywaliśmy 0-1. Po rzucie rożnym piłka została wybita na 16. metr, gdzie strzału próbował Radosław Dolata. Ze strzału wyszło jednak znakomite podanie - piłkę na ósmym metrze przyjął Robert Skrobacz, po czym odwracając się w stronę bramki, uderzył półwolejem po długim rogu. Piłka wpadła tuż przy słupku. Było 0-1.

Gości taki wynik jednak nie satysfakcjonował. Rywale zamknęli Nas na Naszej połowie i rozpoczęli trening strzelecki. Do przerwy powinni wygrywać minimum 0-5, jednak Nasz bramkarz wychodził obronną ręką z nawet najbardziej beznadziejnych sytuacji. Trzykrotnie goście byli w sytuacji sam na sam, dwa razy gotowało się pod Naszą bramką po rzutach rożnych. Były też sytuacyjne strzały z pola karnego. Bramka wydawała się jednak zaczarowana.

Do przerwy przegrywaliśmy 0-1. Wynik nie odzwierciedlał przebiegu meczu, jednak drużyna Lisów miała nadzieję na choćby punkt.

Wszelkie myśli o korzystnym rezultacie wybiła Nam z głów już pierwsza akcja drugiej połowy. Wznowienie gry zakończyło się długim podaniem na skrzydło, gdzie zawodnik Victorii zszedł z piłką do środka pola karnego i został sfaulowany przez Artura Raszewskiego. Mieliśmy rzut wolny 17. metrów od bramki Lisów. Strzał Macieja Stawińskiego okazał się ozdobą spotkania. Mocno uderzona piłka wylądowała idealnie w okienku bramki Lisów. Niezwykłej urody bramka podcięła skrzydła Lisom. Było 0-2.

Ten gol uspokoił rywali, a gra koncentrowała się głównie w środku pola. To Victoria wciąż miała przewagę, jednak drużyna Lisów grała odważniej, przez co goście nie mieli już tak wielu okazji bramkowych - przeciwnie. Tulisia zaczęła szukać swoich.

Ostrzeżeniem dla gości był strzał Kuby Cieślaka w 65. minucie gry, który wylądował na słupku bramki Victorii. Tulisia uwierzyła w zdobycie kontaktowej bramki. Atakowała coraz śmielej, choć nie przekładało się to na stwarzanie stuprocentowych okazji bramkowych.

Kiedy w 77. minucie w polu karnym został sfaulowany Kuba Cieślak, sędzia nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny. Z jedenastu metrów pewnie uderzył Jarosław Gorgolewski, było 1-2. W Tuliszkowie zapowiadała się ciekawa końcówka spotkania.

W grę rywali wkradła się nerwowość, zaczęły mnożyć się faule oraz dyskusje z sędzią. Ten pokazał rywalom kilka żółtych kartek. Kibice Lisów zaczęli wierzyć w sensacyjny remis, który nie byłby sprawiedliwy - ale przecież piłka nożna nie jest sprawiedliwa.

Niestety, w 83. minucie sami zabraliśmy sobie możliwość walki o punkt. Piłkę w polu karnym rywalowi zabrał Tomasz Kunicki. Niestety, po przejęciu podał piłkę wprost pod nogi Remigiusza Pastuchy, który bez namysłu uderzył na bramkę. Kąśliwy strzał wpadł do bramki przy długim słupku. Było 1-3 i stało się jasne, że Victoria wyjedzie z Tuliszkowa z kompletem punktów.

Końcówka spotkania to nieudane próby zdobycia kontaktowej bramki Tulisii i spokojna gra Victorii.

Przegraliśmy 1-3. Rywale wygrali zasłużenie i udowodnili, że będą poważnym kandydatem do awansu. Dla Lisów ten mecz jest dobrą lekcją, z której wnioski musimy wyciągnąć bardzo szybko. Dlaczego? Kolejny ligowy mecz zagramy już jutro. O 17.00 w Tuliszkowie zagramy z Polonusem Kazimierz Biskupi.

Z Polonusem w poprzednim sezonie graliśmy w konińskiej klasie okręgowej. W Kazimierzu Biskupim padł remis 1-1, w Tuliszkowie Tulisia wygrała 2-1. Warto jednak zaznaczyć, iż w drużynie Polonusa pojawiło się kilka nowych twarzy. Doświadczeni gracze mają pomóc Polonusowi osiągnąć korzystny wynik w tej rundzie. Miejmy jednak nadzieję, że to Tulisia zakończy mecz zwycięstwem.

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości