Oblizajek ratuje remis!

Oblizajek ratuje remis!

Mecz z Czarnymi Ostrowite był pojedynkiem beniaminków. Oba zespoły wygrały w zeszłym sezonie swoją grupę w A-klasie i wracały do klasy okręgowej po kilku sezonach przerwy. Mecz miał dwa oblicza i ostatecznie zakończył się remisem. Drużyna Lisów nienajlepiej zagrała w pierwszej części gry, jednak w drugiej pokazała, co znaczy gra do ostatniego gwizdka sędziego - ratując remis w ostatnich sekundach gry.

Tulisia Tuliszków - Czarni Ostrowite
2-2
(0-2)

Łukasz Piguła 34', 45'
Jarosław Gorgolewski 61'
Miłosz Oblizajek 90+4'

Skład Tulisii: Rafał Osajda - Szymon Kunicki, Tomasz Kunicki, Matesz Raszewski, Jarosław Gorgolewski, Damian Hryniuk (kpt), Krystian Kruczkowski, Miłosz Oblizajek, Adam Pacholski (62' Artur Raszewski), Szymon Matuszak (62' Waldemar Michalski), Patryk Janicki.

Niewykorzystani rezerwowi: Dawid Zajdel, Damian Brzęcki, Łukasz Siepka, Kewin Wiktorowski.

Trener: Przemysław Wełnicki

Pierwszy kwadrans gry zdecydowanie należał do Tulisii. Dwukrotnie groźnie na bramkę uderzał Patryk Janicki, z kolei w 15. minucie powinniśmy objąć prowadzenie, jednak w fantastycznej sytuacji Szymon Matuszak uderzył wprost w bramkarza gości. Wydawało się, że to Tulisia będzie kontrolowała przebieg boiskowych wydarzeń.

Tymczasem do głosu zaczęli dochodzić goście, którzy dwukrotnie groźnie uderzali z drugiej linii. Na wysokości zadania stawał jednak bramkarz Tulisii, Rafał Osajda.

Drużyna Lisów zaczęła grać chaotycznie. Szybko gubiliśmy piłkę i niepotrzebnie faulowaliśmy tuż przed polem karnym. Liczne rzuty wolne dla Czarnych przełożyły się dwa groźne strzały. Jeden pewnie obronił Nasz bramkarz, drugi ofiarnie zablokował głową Jarosław Gorgolewski.

Niestety, inicjatywa oddana gościom zemściła się jeszcze przed przerwą.

W 34. minucie przegrywaliśmy 0-1. Piłkę dostał skrzydłowy gości i zbiegł ze skrzydła w pole karne. Mając mnóstwo czasu i jeszcze więcej swobody poczekał na wbiegających kolegów z zespołu, po czym wyłożył piłkę jednemu z nich. Napastnik Czarnych mimo asysty Naszych obrońców uderzył wewnętrzną częścią stopy po długim rogu, kierując piłkę do bramki. Goście prowadzili.

Po tej bramce drużyna Lisów nadal nie potrafiła wrócić na właściwe tory. Grząska murawa utrudniała grę, jednak to żadna wymówka - dla Czarnych trudne warunki nie były przeszkodą.

W doliczonym czasie gry pierwszej połowy straciliśmy drugą bramkę.

Rzut z autu 30. metrów od linii bramkowej mieli goście. Po kilku podaniach futbolówkę otrzymał napastnik Czarnych i z łatwością slalomem minął aż trzech Naszych graczy, po czym w sytuacji sam na sam pokonał Naszego bramkarza. Było już 0-2.

Wychodząc na drugą połowę gracze Tulisii musieli rzucić wszystko na jedna kartę. Świadomi tego Czarni szukali trzeciej bramki, która wybiłaby Lisom marzenia o odwróceniu losów meczu.

Już w ciągu pierwszych 5. minut rywale dwukrotnie bardzo groźnie uderzali na bramkę, jednak Nasi obrońcy zablokowali te strzały.

Tulisia w końcu zaczęła łapać swój rytm. Zarówno z gry, jak i po stałych fragmentach gotowało się pod bramką Czarnych.

W 55. minucie gracz Czarnych wpadł z impetem na Jarosława Gorgolewskiego tuż po tym, jak ten oddał strzał na bramkę. Brutalny faul, w którym co ciekawe ucierpiał również faulujący. Sędzia kartki nie pokazał, zawodnicy długo nie podnosili się z boiska, jednak Nasz gracz był w stanie kontynuować grę - w przeciwieństwie do zawodnika Czarnych, który musiał zostać zmieniony.

Waleczność Gorgolewskiego zaprocentowała już 5. minut później. Rzut rożny wywalczył Szymon Kunicki, a piłkę wprost na głowę Jarosława Gorgolewskiego dośrodkował Patryk Janicki. Było 1-2 i Tulisia była o krok od odrobienia strat.

Rywale zagęścili szyki obronne. Drużyna Lisów miała mało miejsca na połowie rywali, długo utrzymywała się przy piłce, lecz nie przekładało się to na okazje bramkowe. Czarni grali coraz ostrzej i mnożyły się żółte kartki oraz rzuty wolne dla Lisów.

Czarni szukali okazji z kontry, jednak bardzo dobrą zmianę dał Artur Raszewski, który ze stoickim spokojem przejął kilka ważnych piłek w polu karnym.

Piłkę meczową rywale mieli 5. minut przed końcem meczu. Po akcji skrzydłem i dograniu po ziemi na długi słupek gracz Czarnych z bliska uderzał na bramkę Tulisii, jednak bramkarz Lisów w bardzo dobrym stylu sparował piłkę na rzut rożny. Nadal pozostawaliśmy w grze.

Im bliżej końca, tym bardziej goście celebrowali każdy stały fragment. W doliczonym czasie gry rywale mieli rzut rożny w narożniku pola karnego. Czarni chcieli sprytnie zagrać na czas - najpierw rzut wolny miał wykonywać jeden zawodnik, jednak długo zwlekał i dostał żółtą kartkę po czym... zmienił go kolega, wolno zmierzający do piłki z przeciwległej strony. W końcu centrostrzał padł łupem Naszego bramkarza i gra przeniosła się na połowę rywali.

Kiedy wszyscy odliczali już sekundy do zakończenia meczu - wyrównaliśmy! Na połowie boiska w bocznej strefie faulowany był jeden z Naszych graczy. Do piłki podszedł Artur Raszewski i dośrodkował w pole karne. Akcję na długim słupku zamknął najniższy w polu karnym Miłosz Oblizajek, który strzałem głową wyrwał Czarnym marzenia o zwycięstwie na Naszym stadionie.

Był remis 2-2 i rowścieczeni Czarni postanowili jeszcze raz zaatakować, jednak brakło im czasu, który de facto wcześniej tak celebrowali...

Mecz zakończył się remisem, po którym drużyna Lisów ma dwojakie uczucia. Z jednej strony uratowany remis w ostatniej akcji meczu cieszy, z drugiej - brak otwarcia wyniku w pierwszym kwadransie meczu mimo dogodnych szans i przespana końcówka pierwszej części gry pozbawiły Nas zwycięstwa. Seria zwycięstw z rzędu zakończyła się na pięciu, co i tak jest fantastycznym wynikiem. Tym bardziej, że wciąż jesteśmy niepokonani - ta seria trwa od ośmiu spotkań.

W sobotę ostatni mecz w tym roku. Decyzją OZPN Konin awansem zagramy pierwszy mecz rundy wiosennej. O 13.00 w Tuliszkowie Naszym rywalem będą sąsiedzi z tabeli - Wilki Wilczyn.

Serdecznie zapraszamy!

BRAWO LISY!

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości