Lisy ogrywają lidera!
Gdy w miniony weekend w terminarzu widniał pojedynek między Tulisią, a Polonusem w zasadzie cały piłkarski okręg spodziewał się łatwych punktów dla lidera. Nierówna forma Tulisii wiosennej i wysokie wygrane Polonusa stawiały rywali w roli zdecydowanych faworytów. Jesienią padł remis 1-1. Tymczasem drużyna Lisów zagrała niezwykle walecznie i niespodziewanie wygrała 2-1.
Początek spotkania był spokojny, choć rysowała się przewaga gości. Ich ataki zatrzymywały się jednak przed polem karnym.
Pierwsza z kontr Tulisii dała Nam stały fragment w postaci rzutu wolnego z narożnika pola karnego - przecinający podanie bramkarz Polonusa chwycił piłkę poza polem karnym. Do futbolówki podszedł Artur Raszewski. Doskonałe dośrodkowanie zamknął Stanisław Mikołajczyk, który pewnym strzałem wyprowadził Nas na prowadzenie!
Goście wydawali się być niewzruszeni stratą gola. Traktując to jako wypadek przy pracy szybko szukali wyrównania, a pewnie i kolejnych goli. Tymczasem Tulisia bardzo dobrze organizowała się w obronie. Strzały i dośrodkowania były blokowane, a podania za plecy obrońców pewnie przechwytywał bramkarz.
Około 35. minuty sędzia pokazał dwie czerwone kartki. Obydwie były następstwem drugiej żółtej.
Najpierw za drugi faul na żółtą kartkę z boiska wyleciał Nasz zawodnik Krystian Kruczkowski. Rywale owacyjnie przyjęli widok czerwonej kartki dla Naszego gracza. Tymczasem zaraz po wznowieniu gry prosta strata na skrzydle zakończyła się faulem lewego obrońcy Polonusa, który również otrzymał drugą żółtą kartkę - w ciągu minuty szanse się wyrównały. Graliśmy 10. na 10.
Obraz gry po tych kartkach wcale się nie zmienił. Polonus atakował, Tulisia mądrze się broniła. Kiedy sędzia pokazał, że dolicza do pierwszej części gry dwie minuty strzał z dystansu oddał Patryk Janicki, bramkarz rywali sparował go na rzut rożny.
Z narożnika pola karnego dośrodkował Patryk Janicki, piłkę przepuścił Szymon Kunicki, co zmyliło bramkarz rywali. Kuba Cieślak dołożył nogę i wyprowadził Nas na dwubramkowe prowadzennie. W Tuliszkowie zapachniało sensacją! Było 2-0!
Takim też wynikiem zakończyła się pierwsza połowa.
Druga część gry to dominacja absolutna gości. Trzeba jednak zaznaczyć, iż Tulisia nastawiona na kontrę miała dwie doskonałe okazje bramkowe.
Najpierw jednak Naszej bramce zagrozili po raz pierwszy gracze Polonusa. W 55. minucie oddali pierwszy celny strzał na bramkę - po dośrodkowaniu i strzale głową piłka leciała tuż przy słupku, rywale widzieli ją już w bramce, jednak Rafał Osajda zdołał wypchnąć piłkę na rzut rożny.
5. minut później Polonus strzelił gola kontaktowego. Strzał zza pola karnego został co prawda zablokowany przez Naszych obrońców, jednak do kozłującej na 14. metrze piłki dopadł napastnik Polonusa i mocnym uderzeniem skierował piłkę do bramki, trafiając idealnie w samo okienko. Było już tylko 2-1.
Podbudowani bramką gracze Polonusa postawili na atak, zapominając o obronie. Wyprowadzona przez Tulisię kontra powinna zakończyć się golem w 65. minucie. W sytuacji dwóch na jednego Kuba Cieślak zdecydował się samotnie wykończyć akcję i niestety dla Nas - spudłował uderzając nad bramką.
Ostatnie 20. minut to okupacja bramki Tulisii. Jednakże - bramkarz Lisów Rafał Osajda wychodził obronną ręką z nawet największych opresji. Nasi rywale aż czterokrotnie mieli stuprocentowe okazje bramkowe, które powinny zakończyć się golem. Jednakże - zarówno strzały z linii pola karnego, jak i sytuacja sam na sam padały łupem bramkarza Tulisii. Formacja ofensywna Polonusa nie mogła znaleźć sposobu, by doprowadzić do remisu!
Kiedy w 90. minucie goście mieli rzut wolny z ok. 20 metrów, a do piłki podszedł najlepszy gracz gości Norbert Grzelak - który w tym sezonie zdobył już kilka bramek z rzutów wolnych - było pewne, że to ostatnia szansa Polonusa na drugiego gola w tym meczu. Dobrze uderzona piłka leciała ponad murem w kierunku bramki, jednak i tym razem futbolówkę sparował golkiper Tulisii.
W kolejnej akcji Tulisia mogła przypieczętować zwycięstwo, jednak ogrom sił jakie kosztowały drużynę gra w 10. przez większość spotkania, spowodował, iż Tomasz Kunicki nienajlepiej przyjął piłkę i akcja spaliła na panewce.
Doliczony czas gry to mądra gra Kuby Cieślaka, który wraz z Patrykiem Janickim musieli w drugiej części gry odłożyć na bok swoje umiejętności i zaciągi ofensywne, by pomóc drużynie w obronie. Nasz snajper zyskał sporo czasu, kiedy w stylu Włodzimierza Smolarka w narożniku pola karnego przetrzymywał piłkę w oczekiwaniu na końcowy gwizdek.
Ten kibice przyjęli owacyjnie. Tulisia niespodziwanie wygrała z liderem tabeli. Polonus piłkarsko był dużo lepszy, jednak idąc na wymianę z rywalem tej klasy - Tulisia zostałaby najpewniej skarcona kilkoma bramkami, tak jak inni ligowi rywale. W tym meczu trzeba było zapomnieć o walorach artystycznych i ciężko pracować na końcowy wynik. Ofiarna gra, waleczna postawa i bardzo dobra gra defensywa zaprocentowały nieoczekiwaną wygraną. Wielkie brawa dla graczy, którzy z pewnością zostawili na boisku wszystkie swoje siły.
W kolejnym meczu zagramy również u siebie - tym razem rywalem będzie Polanin Strzałkowo.
Serdecznie zapraszamy!
Brawo Lisy!