Ciekawy mecz mimo braku bramek

Ciekawy mecz mimo braku bramek

Spotkanie z Błękitnymi Mąkolno mogło się zakończyć dosłownie każdym wynikiem. Okazji bramkowych dla obydwu drużyn nie brakowało i przy odrobinie szczęścia mecz mógłby się zakończyć hokejowym wynikiem. Ostatecznie w Mąkolnie kibice bramek nie zobaczyli, a zawodnicy musieli sobie radzić nie tylko z rywalami, ale i fatalnym stanem boiska.

Skład Tulisii: Rafał Osajda - Szymon Kunicki, Tomasz Kunicki, Jarosław Gorgolewski (kpt), Mateusz Raszewski, Krystian Kruczkowski, Patryk Janicki, Michał Kozłowski (70' Szymon Turek), Szymon Matuszak (75' Adam Pacholski), Miłosz Oblizajek (50' Stanisław Mikołajczyk), Kuba Cieślak.

Niewykorzystani rezerwowi: Waldemar Michalski, Damian Brzęcki, Artur Raszewski.

Trener: Przemysław Wełnicki.

Już pierwsza minuta meczu mogła przynieść gola dla gospodarzy. Świetne podanie za plecy obrońców otrzymał napastnik rywali i wyszedł sam na sam z Rafałem Osajdą. Jednakże, gdy składał się do strzału piłkę na rzut rożny efektownym wślizgiem wybił Tomasz Kunicki. Skończyło się tylko na rzucie rożnym.

Kolejne minuty to już ataki Tulisii. W najlepszej okazji Szymon Kunicki dośrodkował w pole karne na głowę Miłosza Oblizajka, jednak piłka po Jego strzale minęła bramkę Błękitnych.

Grząska i nierówna murawa bardzo przeszkadzała zawodnikom obydwu drużyn, którzy zaczęli ograniczać swoją grę do najprostszych rozwiązań.

Błękitni w pierwszej połowie trzykrotnie zagrażali Naszej bramce. Pierwszy ze strzałów pewnie obronił Rafał Osajda, jednak czyste konto w pierwszej połowie Tulisia zawdzięczała przede wszystkim Tomaszowi Kunickiemu, który - oprócz akcji z pierwszej minuty - jeszcze dwukrotnie ofiarnymi wślizgami ratował drużynę przed utratą gola.

Tulisia nie pozostawała dłużna. Ataki Lisów były bardzo groźne, a dwa z nich po prostu powinny zakończyć się golem.

Pierwszy - w 30. minucie Kuba Cieślak wymusił presję na bramkarzu gospodarzy, który wybijając piłkę nabił Naszego napastnika, a piłka zmierzała w narożnik boiska. Nasz napastnik zdołał ją wygarnąć i zagrał do Patryka Janickiego, który z 12. metrów uderzył minimalnie obok bramki.

W ostatniej akcji pierwszej połowy mieliśmy najlepszą okazję w meczu na objęcie prowadzenia. Rzut z autu na wysokości 20. metra mieli Błękitni. Piłkę zagrano do środkowego obrońcy gospodarzy, jednak ten zagrał "na pamięć" do bramkarza, który jednak został głęboko w bramce. Futbolówkę przejął Kuba Cieślak i bez namysłu uderzył na bramkę Naszych rywali. Niestety - trafił wprost w bramkarza.

Tuż po tej akcji sędzia zakończył pierwszą połowę. Mimo wielu okazji dla obydwu stron wynik był bezbramkowy.

W pierwszym kwadransie drugiej połowy Błękitni mocno przycisnęli. To oni częściej byli przy piłce, jednak nie przełożyło się to na dobre okazje bramkowe. Do czasu.

Fantastyczną okazję do objęcia prowadzenia Błękitni mieli kwadrans przed końcem. Niedokładne podanie Rafała Osajdy na 30. metrze przejął napastnik Błękitnych, po czym minął dwóch Naszych graczy i znalazł się z piłkę w polu karnym. Mocne uderzenie na bramkę sparował jednak Nasz bramkarz, rehabilitując się za wcześniejszy błąd.

W odpowiedzi Tulisia mogła zdobyć bramkę po rzucie rożnym. Piłkę po dośrodkowaniu uderzył głową Szymon Kunicki, jednak ta trafiła w rękę gracza rywali. Drużyna Lisów domagała się rzutu karnego, Sędzina pozostała niewzruszona.

W końcówce meczu Błękitni dwukrotnie mogli przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Jednakże - dwa dobre strzały zza pola karnego zakończyły się równie dobrymi interwencjami bramkarza Tulisii.

Ostatecznie mecz zakończył się bezbramkowym remisem, choć paradoksalnie okazji do zdobycia gola było naprawdę wiele. Kto był bliżej zwycięstwa? O tym można długo dyskutować. Z jednej strony więcej celnych strzałów na Naszą bramkę oddali Błękitni i druga połowa spotkania na pewno należała do nich. Z drugiej jednak - w pierwszej połowie to Tulisia miała dwie fantastyczne okazje i powinna objąć prowadzenie. A to na pewno zmieniłoby oblicze gry. Podsumowując -  tego dnia piłkarskie powiedzenie "niewykorzystane sytuacje się mszczą" nie sprawdziło się dla żadnej z ekip.

Kolejny mecz Tulisii - już jutro. Będzie to jednak nie Liga, a Puchar Polski. Zagramy w Kawęczynie z dobrze Nam znanym z występów w A-klasie Orłem. Początek spotkania o godzinie 17.30.

LISY!

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości