Udana choć ciężka jesień Tulisii
Za Nami runda jesienna Wielkopolskiej Ligi Międzyokręgowej. Każda w drużyn debiutowała w tych rozgrywkach - liga powstała wskutek reorganizacji. Znaleźli się w niej spadkowicze z IV ligi oraz najlepsze zespoły konińskiej oraz kaliskiej klasy okręgowej. Przed sezonem drużyny z regionu konińskiego typowane były jako główni faworyci do spadku. Wynikało to głównie z dysproporcji finansowej między budżetami zespołów z obydwu terenów, co - zdaniem wielu - miało się przełożyć na poczynania boiskowe. Tymczasem końcowe miejsca w lidze zajmują obecnie drużyny z terenu kaliskiego. Nasza Tulisia, która jeszcze dwa sezony temu występowała w niemal identycznym składzie w A-klasie była zaliczana jako główny kandydat do spadku. Ostatecznie Nasz zespół nie dokonując żadnych transferów piłkarską jesień zakończył na 7. miejscu. Mało tego - wynik ten w szatni Lisów pozostawił pewien niedosyt, zdaniem zespołu powinniśmy tych punktów mieć więcej. Nie mamy jednak prawa narzekać - Tuliszków przerwę zimową spędza w pełnym spokoju, mając bezpieczną przewagę nad strefą spadkową.
Drużyna Lisów nie wykonała latem żadnego ruchu transferowego. O ile wiadomo było, że Tulisia nie będzie zmieniać swojej polityki (gra składem, który ten awans sobie wywalczył), o tyle kilku Naszych kluczowych graczy otrzymało propozycję gry w barwach innych klubów. Żaden z Naszych zawodników nie zdecydował się na zmianę barw, co po raz kolejny pokazało, jak ważna jest Tulisia dla Naszych wychowanków. Zespół przystąpił do rozgrywek w niezmienionym składzie.
Jedyną zmianą, jaka zaszła w barwach Lisów była zmiana trenera. Przemysława Wełnickiego zastąpił w tej roli Stanisław Mikołajczyk. Wychowanek zespołu i kluczowa postać pierwszej drużyny.
Sezon rozpoczęliśmy od spotkania z Victorią Ostrzeszów. Typowaliśmy tą drużynę na faworyta rozgrywek, co w trakcie sezonu w pełni się potwierdziło. Victoria wygrała z Nami 1-3 i już po pierwszym meczu jasne było, iż w tej lidze o punkty będzie o wiele trudniej. Nasz zespół zdał sobie z tego sprawę bardzo szybko i już w kolejnym spotkaniu odniósł pierwsze zwycięstwo - z Polonusem Kazimierz Biskupi (3-1).
W kolejnych spotkaniach graliśmy z zmiennym szczęściem. Po każdym zwycięstwie przychodziła porażka, po każdej porażce - zwycięstwo. Warto jednak zaznaczyć, iż w każdym spotkaniu losy spotkania toczyły się do ostatniej akcji. Zarówno Lisy, jak i ich rywale grali ambitnie i walecznie. W zdecydowanej większości przypadków bramka na wagę zwycięstwa padała w ostatnich minutach meczu.
Zaczęła się dobra passa - 3. zwycięstwa z rzędu. W najważniejszym dla kibiców meczu rundy jesiennej Tulisia wygrała z Turem 1921 Turek 2-1. Ten mecz niestety toczył się w ulewnym deszczu i niskiej temperaturze, zatem nie dość, że stosunkowo niewielu kibiców zjawiło się na stadionie, to jeszcze sam mecz nie był zbyt porywającym widowiskiem. Najważniejsze jednak, że 3. punkty zostały w Tuliszkowie.
W połowie rundy Stanisław Mikołajczyk musiał zmierzyć się z pierwszymi poważnymi problemami. W krótkim czasie zespół stracił czterech kluczowych graczy. Najpierw z powodu wyjazdu za granicę szeregi Lisów opuścił bramkarz Rafał Osajda. Już w kolejnym meczu poważnej kontuzji doznał Kuba Cieślak - Nasz najlepszy od lat strzelec zerwał wiązadła krzyżowe i czeka go bardzo długa przerwa w grze. Na domiar złego nogę złamał stoper Jarosław Gorgolewski. Gdy grono kontuzjowanych powiększył pomocnik Damian Hryniuk morał był prosty - w porównaniu z początkiem sezonu straciliśmy kręgosłup drużyny - od bramkarza po napastnika. Poważne kontuzje nie ominęły nawet rezerwowych - Waldemar Michalski również zerwał wiązadła krzyżowe. Pech zdawał się nie opuszczać Lisów. Oczywiście pojawiły się - jak w każdej drużynie - drobne urazy, pauzy za kartki i niedyspozycje. Kadra pierwszej drużyny Lisów stała się bardzo skromna. Z pomocą przyszli gracze drugiej drużyny, która występuje w A-klasie. Teraz przyszło im się mierzyć z byłymi czwartoligowcami. O punkty było trudniej, jednak Tulisia odniosła kilka bezcennych zwycięstw. Warto zaznaczyć, iż w ostatnim spotkaniu z Victorią Ostrzeszów większość kadry Lisów stanowili zawodnicy drugiej druzyny.
Ostatecznie rundę zakończyliśmy na 7. miejscu. Pierwsza piątka ligi jest na pewno poza Naszym zasięgiem. Jednakże - jesteśmy jeszcze dalej od walki o utrzymanie. Czy gramy zatem o nic? Absolutnie. W środku tabeli panuje spory ścisk, drużyny z miejsc 6-13 dzielą zaledwie 4. punkty. Zatem połowa spotkań ligowych będzie przysłowiowymi "meczami o 6. punktów".
Zdaniem Prezesa klubu - Szymona Kunickiego - ta runda była dla klubu udana:
Debiutancką rundę w nowopowstałej Lidze Międzyokręgowej oceniam pozytywnie. Jest to najwyższy poziom ligowy na jakim kiedykolwiek przyszło się mierzyć naszym wychowankom. Co prawda w Tuliszkowie był kiedyś 4-ligowy epizod lecz miał on niewiele wspólnego z wychowankami klubu. Jestem dumny z tego, że w ciągu 4 ostatnich lat zbudowaliśmy drużynę, która rozpoczęła od A-klasy i doszła do miejsca w jakim aktualnie się znajduje, nie schodząc poniżej pewnego poziomu sportowego.
Co do samych wyników osiągniętych na jesień uważam, że 22 punkty na półmetku rozgrywek i 7 miejsce w tabeli bralibyśmy w ciemno na starcie sezonu. Jednak każdy w drużynie wie, że tych punktów mogło być jeszcze przynajmniej 6 więcej. Zdarzały nam się gorsze spotkania lecz tych pozytywnych momentów było na szczęście więcej. Zakładaliśmy na starcie środek tabeli i trzeba stwierdzić, że cel minimum został osiągnięty. Jednak gdy spojrzymy jak ciasno jest od 6 do 13 miejsca to musimy w wiosennej odsłonie sezonu być bardzo uważni, żeby nie zniweczyć ciężko wypracowanej pozycji w lidze.
Myślę, że pokazujemy wszystkim w regionie, że aby zbudować drużynę występującą wyżej niż w klasie okręgowej nie trzeba wielkich transferów i wynagrodzeń dla zawodników. Dobra atmosfera, grupa ludzi związana z klubem i mająca wspólny cel to podstawa. Tak jest w Tulisii Tuliszków i jestem z tego dumny.
Zadowolenia ze swoich podopiecznych nie kryje trener Stanisław Mikołajczyk:
Jestem zadowolony i dumny, ale też wdzięczny chłopakom. Osiągnęliśmy wynik, który przed sezonem bralibyśmy w ciemno. Dodatkowo w trakcie rundy mieliśmy spore problemy kadrowe. W perspektywie całej rundy było widać, że ta drużyna ma potencjał i jeśli ustabilizuje formę to o cel, który sobie założyliśmy jestem spokojny. Na pewno brawa należą się naszym zawodnikom, za zaangażowanie w treningi i mecze.
Patrząc na wyniki drużyny względem ligi:
- Na meczach Lisów padły 74. bramki. To trzeci wynik ligi;
- Strzeliliśmy 31. goli. To szósty wynik ligi.
- Straciliśmy aż 43. gole. To dopiero czternasty wynik ligi.
- Zdobyliśmy u siebie 16. oczek. To piąty wynik w lidze.
- Na wyjeździe ugraliśmy zaledwie 6. oczek. To trzynasty wynik w lidze.
Najlepsi strzelcy Lisów jesienią to:
1. Jarosław Gorgolewski - 6. goli;
2. Patryk Janicki - 4. gole;
2. Stanisław Mikołajczyk - 4. gole;
2. Kuba Cieślak - 4. gole:
5. Adam Pacholski - 3. gole.
Jesienią między słupkami bramki Lisów stało łącznie aż 4. bramkarzy. Od początku sezonu w bramce stał Rafał Osajda, broniąc w 6. meczach. Potem golkiperem był Kacper Kotarski, który do końca rundy zagrał w 7. spotkaniach. W przypadku niedyspozycji Kacpra mogliśmy liczyć na bramkarzy drugiej drużyny. Trzykrotnie w bramce pojawiał się Dominik Górski, którego w ostatnim meczu jesieni w trakcie meczu zmienił Dawid Zajdel.
Przerwa zimowa da Nam przede wszystkim odpowiedzi na temat zdrowia i dyspozycji Naszych kontuzjowanych graczy. Póki co wiemy na pewno, że długa przerwa czeka Kubę Cieślaka, który musi się poddać operacji. Mamy nadzieję, że pozostali gracze wiosną wrócą do gry w Lisach.
W ciągu dwóch sezonów drużyna przeskoczyła z poziomu A-klasy do Wielkopolskiej Ligi Międzyokręgowej w niemal niezmienionym składzie. Mierzyliśmy się z trudnymi rywalami i wiosną musimy włożyć sporo sił, by utrzymać swą pozycji. Już teraz jednak możemy stwierdzić, że gra w tej lidze to Nasz ogromny sukces i warto było nad nim pracować przez kilka ostatnich sezonów - na boisku i poza nim.
Dziękujemy za wsparcie w trakcie rundy jesiennej i już teraz zapraszamy na Nasze mecze wiosną.
BRAWO LISY!